muzyka

 Diabolik Lovers:Rozdział IX

  Ohayo!!<3 Wreszcie skończyłam ten rozdział jest świeży jak bułki z Lidla XD Myślę, że wam się spodoba. Ps pod koniec podkoloryzowałam scenę bo lubię miłosne wątki.




,,Kto to?" 
Obudziłam się w salonie Mukami. Na przeciwko mnie stał Yuma. Próbowałam wstać, ale nie dałam rady. Strasznie głowa mnie bolała i czułam się słaba.
-Strasznie długo śpisz.-Podszedł bliżej i włożył mi małą białą kostkę do buzi.-To już drugi raz jak się z tobą dziele czymś ważnym.
-Gdzie są inni?
-W szkole. Mówiłem ci, że długo spałaś.
-YHY...-Przytaknęłam głową.
-Teraz wstawaj pomożesz mi w ogrodzie.
Yuma dał mi kosz do ręki i poszliśmy do ogrodu. Przez chwile zbieraliśmy owoce w ciszy jedynie Yuma mówił do owoców w stylu Ale pięknie urosłeś.Klękłam koło wampira, żeby lepiej było mu wsadzać pomidory do kosza.
-Tak się zastanawiam....-Zaczęłam mówić  nie pewnie.-Miałeś jakiś przyjaciół jak byłeś mały przed spotkaniem Kou i reszty?? Nie, żebym się wtrącała czy coś po prostu jestem ciekawa.
-W sumie to nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-Normalnie! Dość tych bez sensownych pytań
-Dobrze przepraszam. To ja pójdę odłożę ten kosz do kuchni.
Wstałam i zaniosłam pełen kosz do kuchni. Położyłam go na stole. Gdy już wychodziłam moją uwagę przykuło zdjęcie wiszące na ścianie. Podeszłam bliżej by go lepiej zobaczyć. Na zdjęciu widać było braci Mukami. Wszyscy byli uśmiechnięci. Jednak było coś w tym zdjęciu nie tak po prawej stronie był jakiś cień. Ale na pewno nie była to osoba robiąca zdjęcie była to osoba trzecie. Nie było by nic nadzwyczajnego, że po porostu ktoś sobie stał, ale ten cień wywoływał u mnie nie pokój.Ciekawe kto to był.
-Ej co robisz?!-Do kuchni wszedł Yuma.
-Nic oglądam zdjęcie. Mam pytanie.....- Nie dokończyłam zdania, bo wampir nagle pojawił się przede mną. Zrobiłam krok w tył i uderzyłam plecami o ścianę.
-Jesteś zbyt ciekawska.-Odpowiedział wbijając mi kły w szyje.
Zamknęłam oczy. Po chwili udało mi się wydukać :
-Kogo to cień na zdjęciu?
Wampir natychmiast przestał wysysać krew i popatrzył się na mnie mieszanym wzrokiem.
-Nie powinno cię to interesować.-Nagle w pokoju stał Ruki.
Przytaknęłam głową i bez słowa odeszłam. W swoim pokoju nie zbyt miała co robić, więc poszłam zobaczyć co inni robią. Ruki czytał jakieś książki, Yuma siedział w swoim pokoju, a Kou nie było. Został mi tylko Azusa. Z nadzieją, że chociaż on będzie robił coś ciekawego zapukałam do jego drzwi. Usłyszałam jego głoś ,, Wejdź". Azusa siedział na łóżku i ostrzył noże.
-Eva.....dobrze, że jesteś... pomożesz mi wypróbowaniu nowych noży.-Azusa wziął do ręki jedn z noży.-Ten jest najostrzejszy.... chcę go wypróbować.... na tobie. Twoja skóra będzie ślicznie wyglądać w krwi.
-Nie ja nie... chce.-Zrobiła krok w tył zasłaniając twarz rękami.
-A.... to szkoda.-Wampir odłożył nóż z jeszcze smutniejszą miną niż zwykle. Zrobiło mi się trochę żal go.
- No to wypróbuje ten nóż na sobie.-Wampir prawie wbił sobie sztylet w rękę, ale w ostatniej chwili chwyciłam go za rękę.
-Nie! Nie rób tego!                                      
-Dlaczego? Przecież gdy się ranie wszyscy są szczęśliwi.
-Nie prawda! Nie chcę, żebyś się kaleczył!-Kropla łzy spłynęła mi po policzku. Azusa nic nie odpowiedział po prostu mnie przytulił.
-Wiesz co mam lepszy pomysł jak możemy wypróbować ten sztylet choć.- Wzięłam wampira za rękę i poszliśmy do pobliskiego lasu. Przy rzecze pozbierałam kilka kwiatów za pomocą noża i zaczęłam robić wianki. Azusa rozmawiał z swoimi ranami gdy zainteresowało go to co robiłam, podszedł bliżej.
-Co robisz...-Zapytał się z zainteresowaniem.
-Wianki. Nauczyć cię?
-Jeśli chcesz.... to się nauczę.
Pokazałam mu jak się plecie wianki. Oczywiście na początku opornie to wychodziło, ale z czasem udało nam się sączyć wianek. Azusa założył mi go na głowę i zbliżył się do mnie.
-Twoja krew.... pachnie tak samo jak moja...-Po tych słowach wbił mi kły w szyje.
Poczułam jak robi mi się słabo przed oczami widziałam rozmazaną twarz Azusy i sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Po tym zemdlałam. 

Obudziłam się w tym samym miejscu co zemdlałam, ale nie było tam Azusy tylko jakiś mężczyzna w białych długich włosach . 
-Przebudziłaś się już Evo?-Mężczyzna  kucną przy mnie chwycił mnie za brodę. Chciałam coś powiedzieć ruszyć się, ale nie mogłam byłam ,,Sparaliżowana". Mężczyzn wstał:
-Nie bój się Evo niedługo znajdziesz Adama.
Nagle poczułam, że mogę się ruszać i mówić.
-Ale o co chodzi z tym Adamem?-Powiedziałm.
-Dowiesz się w swoim czasie Evo.
-Ale ja nie jestem żadną Evą i kim ty w ogóle jesteś?
-Jestem Karlheinz, a na resztę pytań opowiem ci w swoim czasie.-Po tych słowach znikną.  
Ocknęłam się nad rzeką . Leżałam na ziemi, a głowę miałam na kolanach Azusy.Wampir bawił się moimi włosami.
-Długo spałam?
-Nie wiem.
Nagle spostrzegłam na ręce Azusy ranę tryskającą krwią.
-Azusa ty krwawisz choć czeba oczyścić tą ranę, bo się wykrwawisz.-Chciałam wstać lecz wampir złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie.
-Nie trzeba, wystarczy, że tu będziesz.- Azusa pocałował mnie i później wbił kły w moje wargi.

-Azusa kim jest Kalheinz?-Wampir przestał pić moją krew.
-Choć robi się ciemno.-Wampir chwycił mnie za rękę i poszliśmy do domu. Bardzo mocno trzymał moją dłoń. Widać było, że to pytanie bardzo go zaniepokoiło. Ale dlaczego? Co przede mną ukrywają? Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć za wszelką cenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz