muzyka

Diabolik Lovers:Rozdzaił VIII


Hej wampirki! Miałam ten rozdział dać dziś rano, ale miałam jakąś wenę i dopisałam trochę. Myślę, że wam się spodoba bo mi strasznie się podoba. Chyba ten rozdział wyszedł mi on trochę romantycznie, ale sami się przekonacie.
                   
              ,,  Zmiany" 
Skoczyła się już przerwa świąteczna i trzeba było iść do szkoły. Ubrałam się, uczesałam, założyłam torę przez ramię . Już wyszłam z pokoju gdy zrobiłam jeszcze krok w tył aby wziąć szkicownik który leżał  na biurku. Zbiegłam szybko po schodach i poprułam prosto do jadalni. Już była spóźniona. Wszyscy  już czekali na mnie z śniadaniem.
-Przepraszam za spóźnienie.-Mówiąc to siadłam do stołu.
Po śniadaniu pojechaliśmy do szkoły.
Odłożyłam torbę na ziemię i siadłam do ławki . Akurat wtedy zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. Niestety nie mogłam się skupić Ayato ciągle do mnie zygał.
-Ayato co chcesz??-Odwróciłam się w pewnym momencie.
-Pić mi się chce.-Twarz wampira była znudzona
-Jest lekcja i chcę się skupić.
-Ore-sama chce się na pić. Mi się nie sprzeciwia.
-Ale dzisiaj zrobisz wyjątek.
-No ok...
Pierwszy raz mnie posłuchał. Byłam taka szczęśliwa, a zarazem zdziwiona. Nie wiedziałam, że taka glupia sprawa może wyryć na mojej twarzy banana. Gdy zadzwonił dzwonek poszłam na dach. Zaczęłam malować księżyc i otaczający go krajobraz . Byłam tak wciągnięta tym rysowaniem , że nie spostrzegłam się kiedy zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegłam do sali zostawiając przy tym szkicownik na dachu
Przez całą lekcję nie mogłam się skupić . Bałam się, że ktoś mógł zobaczyć ten szkicownik i go wziąć. Choć nie miałam tam praktycznie nic to miał on dla mnie wartość sentymentalną, bo dostałam to od braci Sakamaki na pierwsze moje święta Bożego Narodzenia. W reiście zadzwonił dzwonek. Pobiegłam jak najszybciej na dach. Ale gdy przybyłam szkicownika już tam nie było . Rozglądałam się wszędzie gdy nagle usłyszałam głos:
-Nie ładnie gubić nowych rzeczy maleńka.-Za mną stał Laito trzymający w dłoni szkicownik.
-Tak przepraszam . Możesz teraz mi go oddać .-Sięgnęłam po szkicownik .
-Za to musi być kara maleńka.-Wampir popchną mnie i spadłam na ziemie.
Wampir kucną przy mnie. Jego zima dłoń przejechała po mojej nodze aż ciarki po mnie przeszły. Kapelusznik pochylił się nade mną i wbił swoje kły w moje udo . Fala bólu przekuła moje ciało. Do tego doszedł okrutny ból serca. Chyba zauważył to Laito bo przestał wysysać mi krew.
-Wszystko dobrze maleńka??-Wampir popatrzył na mnie troskliwym spojrzeniem.
-Tak tak wszystko dobrze.
-Nie mam już ochoty .-Poprawił sobie włosy- Pa maleńka .-No i znikną.
Wstałam i podniosłam szkicownik. Szłam korytarzem do pielęgniarki, bo gdy upadłam zdarłam sobie łokieć. W gabinecie nie było nikogo. Korzystając z wolnej sali sięgnęłam po wodę utlenioną gdy się odwróciłam podskoczyłam z miejsca. Przede mną stał Kou
-Nie strasz mnie tak.
-Oj przepraszam.-Wampir uśmiechną się.
-Co tu robisz?
-Widziałem, że tu wchodzisz chciałem sprawdzić czy dobrze się czujesz.
-Oh tak przepraszam, że o mnie się martwiłeś, ale czuje się dobrze.- Powiedziałam mu tak choć tak naprawdę czułam się tak strasznie słabo i wszystko mnie bolało.
-Mnie nie okłamiesz.-Uśmiech znikną z twarzy wampira.
- Ale naprawdę.-Ledwo trzymałam się na nogach.
-Siadaj!-Kou popchną mnie na krzesło. I kucną przede mną. Podwiną mi spódnicę tak, że było widać ranę po  Laito.
-Co ty robisz!?-Zrobiłam się cała czerwona.
-Przecież widzisz próbuje odkazić ci ranę.- Kou wbił kły w to samo miejsce co Laito. Zamknęłam oczy. Po chwili wampir podniósł się.
-Nie wiem dlaczego wybrałaś nich, a nie nas. U nas było ci o wiele lepiej.
-Co to za różnica wy przecież też jesteście wampirami.
-Już ci mówiłem żebyś nas do nich nie porównywała!
-To po co drążysz ten temat!! Myślisz, że ja mam coś do powiedzenia!? Jakbym miała wybrać to bym w ogóle nie chciałabym być tu!-Po policzku popłynęły mi krople łez. Zasłoniłam twarz rękami. Naglę poczułam jak ktoś mnie przytula.
-Dobrze przepraszam.-Kou przetarł palcem kroplę która spłynęła mi po policzku.
Przez chwile patrzyłam na niego z dziwieniem.
-Ale teraz wyglądam pewnie żałośnie.-Uśmiechnęłam się.
-Nie no może trochę.-Wampir położył ręce na mojej twarz.
-Kou.. co ty...-Nie dokończyłam zdania, bo nasze wargi się połączyły. Pocałunek był delikatny a zarazem namiętny. Naglę do gabinetu wparowała jakaś dziewczyna.
-Uśmiech do gazety.-Powiedziała dziewczyna i zrobiła nam zdjęcie. Chciałam się wyrwać z pocałunku Kou, ale on jeszcze bardziej i mocniej mnie pocałował.
Dziewczyna porobiła serie szybkich zdjęć i szybko uciekła. Dopiero wtedy udało mi się wyrwać z uścisku wampira.
-Co ty wyrabiasz!-Krzyknęłam na niego.
-Ale o co ci chodzi.-Kou rozłożył ręce i uśmiechną się łobuzersko.
-Chodzi mi o to, że teraz będzie plotka, że chodzimy ze sobą!
-I co w tym złego? Każda chcę ze mną chodzić.
Na to już nie odpowiedziałam. Wybiegłam z gabinetu.
                                     #######################        
Kilka dni później gdy wchodziłam do szkoły wszystkie dziewczyny paczyły się na mnie tak jakby mnie chciały zabić. Od razu wiedziałam o co chodzi. Szybko pobiegłam kupić gazetkę szkolną i tak jak przeczuwałam na pierwszej stronie było moje zdjęcie całującej się z Kou. Szybko poszłam szukać blondyna by wyjaśnił całą tą sprawę. Jak zwykle dookoła niego była masa dziewcząt. Ledwo co udało mi się do niego przesłać.
-Kou musimy porozmawiać!!
-O mój masochistyczny koteczek. Czego potrzebuje moja dziewczyna.-Kou złapał mnie za talie i przysuną do siebie.
-Jaka dziewczyna!!?? Nie chodzimy ze sobą!-Kou nie zważając na moje słowa znowu mnie pocałował. Ale te pocałunki nie były tak już delikatne i namiętne jak w gabinecie. Były raczej wymuszone i natrętne. Gdy idol odszedł wszystkie dziewczyny rzuciły się na mnie. Ledwo co udało mi się uciec. Zrezygnowana i obolała szłam korytarzem do wyjścia. Naglę na mojej drodze pojawił się Ayato. Oparł mnie o szafki, a raczej rzucił.
-Ayato co się dzieję?
Wampir nic nie odpowiedział. Parł jedną rękę o szafki z taką siłą aż zadrżały. Odruchowo schyliłam głowę i zamknęłam oczy. Ayato drugą rękę położył na moim podbródku i siłą zmusił mnie żebym popatrzyła w jego stronę.
-Po pierwsze ty należysz do mnie, po drugie jak możesz wierzyć w każde jego słowo. Omamił cię tymi głupimi komplementami, że ładnie śpiewasz, jesteś wyjątkowa, a to nie prawda. Śpiewasz jakby ci słoń nadepną na ucho..- Po tych słowach wbił kły w moją szyje. Wysysał moją krew z ogromną siłom. Krzyknęłam cicho. Nie wyobrażalny bul przekuł moje całe ciało aż nie mogłam się ruszać. Ayato rozdarł moją koszulę i teraz wbił swoje kły w moje ramię, równie mocno jak przedtem. Jego lodowate ręce przesuwały się po mojej szyi.
-To nieprawda-Próbowałam się odezwać, wyjaśnić, ale  w tym momencie usta Ayato brutalnie natarły na moje, niemal pozbawiając mnie powietrza. Nie wiedziałam co robić, czułam się bezradna. Łzy wypełniały moje oczy. Próbowałam pozbierać myśli. Dłużej tego nie wytrzymam czuje jakby moje ciało rozrywało się na kawałki. Wampir oderwał się na chwilę by oblizać się z mojej krwi. Uznałam, że to dobry moment i uderzyłam go z całej siły w twarz. Wiedziałam, że go pewnie to nie zaboli, ale i tak przyniosło to rezultat. Ayato stał zszokowany, a ja nie tracąc na czasie szybko pobiegłam zapłakana do toalety.  O co mu chodziło? To co mówił było prawdą? Na szczęściem miałam przebranie w torbie i mogłam zdjąć tą potarganą i zakrwawioną koszulę. Nie przestawałam płakać choć próbowałam, wycierałam co chwilę oczy. Siedziałam skulona w rogu, a twarz miałam pomiędzy nogami.Niestety ktoś usłyszał moje szlochanie i co jeszcze gorsze był to kou.
-Wszystko dobrze ?-  Idol kucną przede mną, ale ja nie odważyłam się na niego spojrzeć.-Czy ty płaczesz? Co się stało?
Wampir przytulił mnie. Dłonią przejechał mi po szyi.
-Widzisz traktują cię jak zwierzynę. Jakim dupkiem trzeba być, żeby tak mocno gryźć! Wiem, wiem miałem już nie drążyć tego tematu, ale naprawdę przeprowadź się do nas.
-No nie wiem..
-Oni cię tak traktują a ty jeszcze się zastanawiasz?-Kou wziął mnie na ramiona, ale dalej już nie pamiętam, bo zemdlałam.              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz