muzyka

Diabolik Lovers:Rozdział XI

Przepraszam, że nie było aż miesiąc rozdziału, ale komputer mi się zepsuł i nadal go nie odzyskałam. No i jeszcze dochodzi więcej nauki a zwłaszcza z angielskiego.  Jeszcze raz przepraszam i miłego czytania


                                              ,,Kołysanka"


Nagle ktoś złapał mnie za talie i mocno szarpną do siebie. Przez kilka sekund byłam w objęciach ''Kogoś".
-Co ty próbowałaś zrobić?-Na te słowa podniosła głowę. Zielone oczy Ayato przeszywały mnie na wylot, aż mnie ciarki przeszły.
-Ja nic.. tylko się...-Zaczęłam się jąkać.
-Prawie zabiłaś. To  chciałaś powiedzieć?
-Nie ja tylko się poślizgnęłam.
-A więc masz szczęście, że tu przyszedłem i cię uratowałem choć powinienem spać. -Ayato puścił mnie z uścisku.
-No właśnie, a słonce cię nie pali, albo coś takiego?
-Znowu głupie ludzkie legendy. My wampiry śpimy w dzień, bo nam tak wygodniej. Nie palimy się na słońcu ani się nie świecimy jak w tych głupich filmach, nic podobnego.-Ayato zaśmiał się.
Weszłam do środka i siadłam na łózko. Wampir spoglądał na mnie w dziwny sposób. Wreszcie podszedł i podniósł mój podbródek. Myślami, że chcę mnie ugryźć, więc odruchowo zamknęłam oczy. Ayato delikatnie przejechał po mojej szyi lodowatym palcem. Naglę zatrzymał się i mocniej przycisną palec. Niewyobrażalny bul przeszył moje ciało. Otworzyłam gwałtownie oczy. Wampir widząc mój ból wziął swój palec on mojej szyi i go polizał robiąc w tym samym momencie dziwną minę. Minę obrzydzenia, pogardy.
-Świerzy ślad.-Szepną do siebie Ayato.
-O co chodzi?-Zdziwiłam się.
Wampir nie odezwał się po prostu wyszedł z pokoju. Nic nie rozumiałam o co mu chodziło. Weszłam do łazienki i spojrzałam na lustro. Cała moja szyja była zapuchnięta i w krwi. Naglę cofałam się do tyłu. Na mojej szyi widniało ślad ze snu. Przestraszona wyszłam z łazienki. Zażyłam tabletki przeciw bólowe, które miałam na szafce i poszłam spać. Obudziłam się i poszłam się przebrać. Założyłam plaster na ranę, która cała była sina. Od samego rana atmosfera była jakaś dziwna. Bracia Sakamaki dziwnie się mi przyglądali, a zwłaszcza Reiji. Dziś do naszej klasy doszła jakaś dziewczyna. Miała czarne jak smoła włosy, było widać, że farbowane.. Była ubrana jak lalka, ale szczerze nawet mi się to podobało. Siadła ona koło Ayato. Przez wszystkie lekcje wampir nie spał, ale gapił się na nią. Czułam się trochę zazdrosna. Pod koniec ostatniej lekcji, a był nią WF przewróciłam się i zdarłam łokieć. Pani kazała mi pójść do pielęgniarki choć moim zdaniem nic mi nie było. Długo czekałam w gabinecie, bo pani poszła do dyrektora na ''chwilę'' by o czymś porozmawiać. Zostawiła mnie sama w pokoju . Kiedy w końcu przyszła odkaziła i przykleiła mi plaster podziękowałam i wyszłam. Byłam zła, że czekałam tak długo na przyklejenie głupiego plastra, ale trudno. Gdy wróciłam wszystkie dziewczyny już poszły. Nie zwlekając zaczęłam się przebierać. Ściągnęłam bluzkę i sięgnęłam po świeżą do torby. Naglę ktoś przygniótł mnie twarzą do ściany, a ręce skrzyżował do tyłu. Nie mogłam się ruszyć. Czułam jak delikatnie i powoli wbijają się kły w moją zimą, obolałą szyję.
-Brakowało mi tego.-Oznajmił. Odwróciłam się i zobaczyłam Ayato oblizującego się. Ja szybko ubrałam bluzkę.
- Musisz mnie tak zawsze straszyć?!-Krzyknęłam.
- Ciepła krew jest najlepsza.-Wampir uśmiechną się.
Siadłam na ławce by ubrać buty.
-Mam pytanie.-Powiedziałam by przerwać cisze.-Czy podoba ci się ta nowa?
-Może. A co jesteś zazdrosna?
-Ja!!? Nie!
-Jasne.. Jeśli chcesz to mogę być tylko twój.-Ayato wbił kły w mój obojczyk.
-Nie!-Cała się zaczerwieniłam, a Ayato zaczął się śmiać.
-Aleś ty jesteś głupia.- Wampir położył mi rękę na głowię.- A poza tym nie lubię lalek barbie, a teraz chodź.
Wzięłam torbę i poszłam za wampirem. W limuzynie nic się ciekawego nie zdarzyło. Dopiero w domu Reiji zawołał mnie to siebie. Stojąc zestresowana przed drzwiami jego pokoju. Wzięłam wielki wdech i zapukałam do drzwi. Nie czekając na odpowiedz weszłam do środka. Reiji jak zawsze czytał książkę.
-Siadaj.-Powiedział odkładając na stolik książkę.
Zrobiłam tak jak mi kazał. Nagle przed moją twarz postawił jakąś fiolkę.
-Pij.-Rozkazał i wlał zawartość do mojej buzi. Chciało mi się wymiotować, ale nie mogłam tego wypluć, bo wampir trzymał ręką moją twarz. Gorzki smak przeszył moje gardło.
-Co to było?-Zapytałam się kiedy w końcu opuścił swoją rękę.
-Nic.-Powiedział siadając z powrotem na swoje miejsce i czytając książkę. Zaczęłam, więc pytać, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Wampir zachowywał się tak jakby mnie tam nie było.Wyszłam więc z pokoju. Nie mogłam usiedzieć w miejscu nie wiedziałam co robić, uznałam, że się przejdę. Szłam przez las, zbierając kwiatki i rozglądając się. Lubię naturę. Kiedy przebywam na świeżym powietrzy czuje się wolna, beztroska. Niebo pokrywały niepokojące czarne chmury. Chciałam zawrócić, ale gdy doszłam do kaplicy zaczęło strasznie padać. Zaczęły trzaskać pioruny. Nie miałam wyjścia musiałam do niej wejść. Uklękłam przed ołtarzem i zaczęłam się modlić. Zasłaniając uszy rękami błagałam, żeby burza się skończyła, jednak moją uwagę przykuł Shu. Z przerażeniem wstałam i powoli podeszłam do ławek. Na jednej z nich leżał Shu. Oczywiście spał. Jedna z słuchawek leżała koło niego. W sumie czego on słucha? Podniosłam ją delikatnie, ale nie zdążyłam ją włożyć, bo wampir złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie. Teraz leżałam na wampirze.
-Nie ładnie brać czyjeś rzeczy.-Powiedział wampir niskim, zaspanym głosem.
-Ja nie....-Naglę usłyszałam mocny huk przerażona skuliłam się i zasłoniłam uszy. Wampir widząc to włożył mi do uszów słuchawki i przytulił do siebie. Czułam się bardzo bezpiecznie. Jego zimne dłonie otulały mnie  jak kocyk, a wolne bicie jego serca była jak kołysanka. Nawet nie spostrzegłam się kiedy zasnęłam.
Obudziłam się w swoim łóżku. Koło mnie spał Shu. Ciekawe czy on coś innego robi oprócz spania? Bez słowa patrzyłam się na Shu. Wygląda tak słodko gdy śpi. Naglę oczy wampira otworzyły się. Jego wielkie, krystalicznie niebieskie oczy wpatrywały się na mnie. Bez słowa wampir odgarną moje włosy z szyi i wbił kły w nią. Czułam jak bul przejmuje kontrole nad moim ciałem. Nie mogłam się poruszyć. Oparłam swoją głowę o włosy Shu i zamknęłam oczy.
Obudziłam się w swoim pokoju. W moich uszach rozbrzmiała cicha melodyjka. Opętała mój umysł. Ciągła mnie do siebie choć nie wiedziałam z kąt dobiega. Podeszłam do drzwi. Odchyliłam je delikatnisię. W holu nie było żywej duszy, nawet melodia przestała grać. Zaczęłam rozglądać się po pokojach. Byłam sama w rezydencji, sama jak palec. Naglę znowu usłyszałam melodie. Była spokojna, delikatna tak jak kołysanka. Poszłam za dźwiękiem. Dotarłam do starych, drewnianych drzwi, zabezpieczonych kłódką. Dokoła była krew. Na drzwiach, na podłodze, na ścianach, a nawet na moich rękach. W pewnym momencie kłódka sama opadła na ziemię a drzwi się otwarły. Uchyliłam drzwi i......

1 komentarz:

  1. Witaaj, zdążyłam dopiero przeczytać ten rozdział, ale nie martw się przeczytam wszystko! Życzę weny i czasu :3
    Dodatkowo chciałam zaprosić na mojego bloga https://toth3end.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń